Kościół w Kaliszu Pomorskim i (nie)kapsuła (nie)pamięci - wpis gościnny Mariusza Garbacza

Z przyjemnością zamieszczam trzeci już gościnny wpis na Drawskim Blogu Historycznym, którego autorem jest Mariusz Garbacz, o którym kilka słów znajdziecie Państwo pod tekstem.


Kalisz i kościół Św. Michała na panoramie Meriana z XVII wieku.


W piątek 3 listopada 2023 roku miało w Kaliszu Pomorskim miejsce spektakularne widowisko ściągnięcia z wieży kościoła wieńczącego ją krzyża oraz metalowej kuli. Ta druga, chociaż zawierała jedynie ptasie guano i zbutwiałe resztki roślin, okrzyknięta została ze względu na swój kształt kapsułą pamięci. Ale czy na pewno była to kapsuła pamięci? Czy w Kaliszu Pomorskim była taka w ogóle potrzebna?


Krzyż i kula ściągnięta z wieży kościoła 3 listopada 2023. Fot. P. Łuczko.

Pierwszy znany nam kościół w Kaliszu Pomorskim powstał w późnym średniowieczu i znajdował się pośrodku rynku – na miejscu obecnej świątyni. Na pewno istniał już w połowie XIV wieku, kiedy panami miasta byli przedstawiciele rodu von Wedel. Była to budowla gotycka, wybudowana z cegły pod patronatem Św. Michała. Około 1545 roku przejęta została przez protestantów. Znana jest przede wszystkim z XVII-wiecznej ryciny Meriana, gdzie przedstawiona została jako masywna budowla z kwadratową wieżą z sygnaturką.  Była ona w międzyczasie przebudowywana – prawdopodobnie razem z zamkiem i Bramą Recką po pożarze miasta w 1577 roku. Żywioł nie oszczędził również świątyni podczas pożaru miasta w 1683 roku, ale na rycinie Daniela Petzolda z początku XVIII wieku nie widzimy większych zniszczeń, co wszakże nie oznacza, że ich nie było.


Kalisz na początku XVIII wieku na rycinie Daniela Petzolda.

Te przyniósł kolejny, najtragiczniejszy w dziejach miasta, pożar w nocy z 17 na 18 maja 1771 roku. Straty były wówczas tak ogromne, że miasto wymagało pomocy z zewnątrz, a do tej zadeklarował się król pruski Fryderyk II Wielki wysyłając od miasta komisję mającą na celu opracowanie odbudowy. Komisji tej przewodził znany z budowy Kanału Bydgoskiego inżynier Franciszek Baltazar Schönberg von Brenkenhoff (1723-1780). Zrezygnowano wówczas z odbudowy starego kościoła, który prawdopodobnie już po pożarze z 1683 roku był w złym stanie. Zniszczenia starego kościoła musiały być tak znaczne, że żaden element jego wyposażenia nie nadawał się do przeniesienia do nowej świątyni – takiego w każdym razie nie wymienia inwentarz konserwatora Kohtego z 1934 roku. Żywioł oprócz konstrukcji budowli i wyposażenia strawił także grobowce von Güntersbergów, którzy posiadali przywilej pochówku w świątyni. Nowy kościół ukończono w 1781 roku wykorzystując częściowo cegły ze starego. Nadano mu bryłę wzorowaną na poczdamskim kościele garnizonowym, a jego twórcą był berliński radca budowlany Fryderyk Holsche (1743 – 1783), który w 1773 roku na prośbę von Brenkenhoffa zaangażował się w odbudowę Kalisza. We wnętrzu świątyni dominującym elementem była zachowana do dziś rokokowa kazalnica. W jasnym i dość surowym wnętrzu silnym akcentem był także kolorowy monogram króla Prus - FR - Fredericus Rex - Fryderyk król. Ten zachował się do dziś w zakrystii. 


Monogram Fryderyka II Wielkiego w zakrystii kościoła w Kaliszu Pomorskim. Stan na 2006 rok.

Na zewnątrz dominantą kościoła była, jakby inaczej, wieża. Do jej wnętrza król ufundował dwa dzwony. Jeden z nich, mniejszy, przetopiony został w 1917 roku na cele wojenne. Drugi przetrwał do dziś. Odlał go 16. czerwca 1772  roku mistrz ludwisarski Fryderyk Korner we Frankfurcie nad Odrą. Zachowana na nim inskrypcja nie tylko mówi nam, kiedy odbudowano miasto, po jakim kataklizmie, ale także kto okazał mu taką łaskę. Król na pamiątkę odbudowy miasta podarował mu także dwa kufle, których zdjęcia odnalazłem w 2011 roku podczas badań w prywatnych zbiorach w Brunszwiku w Dolnej Saksonii.


Pruska para królewska Fryderyk Wilhelm III I Luiza, którzy zatrzymali się przy kościele w Kaliszu Pomorskim jesienią 1807 roku podczas ucieczki przed Napoleonem do Królewca.

Czy kościół kaliski zawsze wyglądał jak dziś? Nie. Pierwsze zmiany w pierwotnej wersji wprowadzono już w 1814 roku, kiedy czynniki pogodowe spowodowały zawalenie się smukłego hełmu wieży. Stary hełm przetrwał zatem jedynie ponad trzydzieści lat. W tym czasie był on między innymi świadkiem wizyty w Kaliszu jesienią 1807 roku królewskiego majestatu Fryderyka Wilhelma III i jego żony Luizy. Pruska para królewska uciekała wówczas przed potęgą Napoleona z Berlina do Królewca. Właśnie w 1814 roku na wieży kościoła umieszczono obecną konstrukcję dachową pokrytą pierwotnie łupkiem, a co ważniejsze – metalową kulę, chorągiewkę z datą i niewielkim krzyżem oraz coś w stylu gwiazdy. Może być to nawiązanie do pierwowzoru czyli zwieńczenia kościoła garnizonowego w Poczdamie, gdzie hełm wieży zdobił pruski orzeł, inicjały królewskie oraz podobna gwiazda. 


Szpica kościoła garnizonowego w Poczdamie - podobnie jak kościół kaliski nie miał na wieży krzyża.

W Kaliszu obiekty te widoczne są na pochodzącym z 1844 roku widoku miasta autorstwa Eduarda Sannego, ale chorągiewkę i gwiazdę artysta zlał w krzyż – z oddali rzeczywiście mogło się wydawać, że jest tam krzyż.


Kalisz Pomorski na widoku Sanne'go w 1844 roku.

Panoramę tą wykonywano bowiem ze wzgórza przy ulicy Suchowskiej, dawniej Zuchower Chaussee. Stare zwieńczenie wieży pojawia się wielokrotnie na kaliskich pocztówkach. Pierwszy raz w 1897 roku na egzemplarzu z moich zbiorów.


Pocztówka z 1897 roku z wydawnictwa Gustawa Müllera z widokiem kaliskiego kościoła.


Wnętrze kościoła po remoncie 1937-38. Na ścianie północnej monogram królewski.

Wieżę remontowano kolejny raz w latach 1937-38 na zlecenie urzędu budowlanego w Szczecinku. Wykonawcami byli kaliscy mistrzowie budowlani Binder i Wittchow, którzy we wnętrzu wieży pozostawili po sobie "podpis" w tynku. Co jednak dla nas ważne – nie odnotowano wówczas w kuli z początku XIX wieku żadnego depozytu. Tutaj fachowców przede wszystkim mistrza Wittchow'a można być pewnym. Był on osobą mocno związaną z miastem. Piastował w jego strukturach ważne funkcje przed 1945 rokiem, a po wojnie współtworzył struktury ojczyźniane – między innymi funkcjonującą do dziś współpracę z Kaltenkirchen. Ponadto takie znalezisko byłoby, o ile istniało, chlubą dla miasta i dumni obywatele na pewno nie dopuścili się kradzieży. Ponadto źródła nie mówią aby właśnie wtedy umieszczono coś w kuli. Można wątpić, że taki fakt uszedłby uwadze skoro w niedalekim Budowie podczas budowy Ordensburga z umieszczenia kapsuły pamięci uczyniono wielką ceremonię.


Obecna ulica Wolności widoczna z okna hotelu Zum weißen Schwann (Pod białym łabędziem) rodziny Kieckhöffer. Ulica ta do 1945 roku nosiła nazwę Friedrichstraße - ulica Fryderyka. Widoczne stare zwieńczenie wieży oraz stacja Shell w prawym dolnym rogu. Widok z 1941 roku.


Wieża kościelna w 1928 roku. Widoczne łupkowe pokrycie dachu z 1814 roku, a na nim szpica z kulą, chorągiewką z krzyżem oraz "gwiazdą". Widoczna pierwotna malatura tarczy zegara z większymi cyframi rzymskimi.


W 1945 roku miasto zdobywa Armia Czerwona i pozostawia zarówno na tarczy zegara jak i na samej kuli postrzeliny. 21 października 1945 roku uroczyście poświęcono kościół w obecności pierwszych polskich osadników i księdza Borodzicza. Materiały konserwatorskie wspominają, że jeszcze w latach czterdziestych (1946-1949) przystosowywano kościół do liturgii katolickiej (zmieniono układ wnętrza, usunięto emporę północną, zamurowano północne wejście). Wtedy także prowadzono prace przy wieży. Nie tylko zawieszono pochodzący z Pomierzyna gotycki dzwon mistrza van Westena, ale co w naszym temacie ważne – ingerowano w dach na wieży. Kulę umieszczono wówczas niżej, a całą resztę zamieniono na krzyż, który widoczny jest już na fotografii z 1959 roku. 


Kościół w Kaliszu Pomorskim w 1959 roku. Widoczny nowy krzyż. Kula osadzona jest już niżej, a północne wejście zamurowane.

Nie jestem pewny czy już wtedy krzyż ozdobiony był tą dodatkową metalową dekoracją. Możliwe, że dodano ją podczas remontu w drugiej połowie lat siedemdziesiątych lub wymieniono cały krzyż, ponieważ później już w tą konstrukcję nie ingerowano. Wtedy też musiano założyć piorunochron zauważając uszkodzenia kuli od wyładowań atmosferycznych i jednocześnie próbując je naprawić.


Kościół podczas remontu wieży 1976-79 i dobudowy kruchty.

Reasumując. Osobiście jestem bardzo daleki stwierdzenia, że kula wieńcząca wieżę kościoła w Kaliszu Pomorskim skrywała kiedykolwiek jakikolwiek depozyt. Dlaczego? Ważny jest dla mnie remont 1937-1938, który był w mieście wielkim wydarzeniem. Podczas ingerencji w wieżę ani nie odnaleziono na jej szpicy depozytu, ani takiego nie umieszczono. Ograniczono się do podpisu w tynku na pierwszym piętrze wieży. Robiąc wokół rzekomej kapsuły dość duży krąg należy się zapytać, co co kapsuła byłaby w ogóle potrzebna. Co miałaby przekazać? Czy sam kościół i jego otoczenie nie mają już dość treści? Mówiłem o tym podczas ostatniego zwiedzania kościoła w lipcu 2022 roku podczas marszu "Nie od razu Kalisz zbudowano" organizowanego przez kaliskich Lodołamaczy. Cały kościół jest jedną dużą kapsułą czasu, którą trzeba uważnie czytać. A żeby ją czytać trzeba na nią patrzeć, widzieć zależności, kontekst i nawiązania. Wyjątkowość tego obiektu polegała na tym, że budowano go na raz, co pozwoliło budowniczym przenieść pewne ideologiczne treści. A jaką treść można było przenieść na prusko-polskie pogranicze poszerzone dopiero co po I rozbiorze Rzeczpospolitej? Jak inaczej zaznaczyć potęgę, także militarną władcy, jak nie postawić kościół wzorowany na najważniejszej wówczas świątyni garnizonowej, w której dodatkowo spoczęły szczątki twórcy potęgi militarnej Prus, króla sierżanta Fryderyka Wilhelma I. Kaliska świątynia to jak stempel pieczętujący w krajobrazie panowanie pruskiego monarchy. W samym kościele i jego otoczeniu znajdziemy wiele odnośników do jego osoby. Najważniejsza przecież ulica w Kaliszu Pomorskim, przecinająca centrum miasta ulica Wolności nosiła do 1945 roku imię monarchy – ulica Fryderyka – Friedrichstraße! Idźmy do wnętrza, gdzie po północnej stronie, jakby od góry, umieszczono królewski monogram tak aby każdy wiedział z czyjej łaski powstała ta świątynia. I jeśli komuś mało, najważniejszą pamiątkę zostawiam na koniec. Dzwon królewski wiszący na wieży nie pozostawia przez swoje inskrypcje żadnych wątpliwości, kiedy zbudowano kościół, z czyjej łaski, po jakim kataklizmie. Czy można chcieć trwalszej kapsuły czasu, niż ta, którą sam król zamówił u mistrza Kornera we Frankfurcie? Chyba nie. Pomyślmy jeszcze o jednym fakcie. Czy widząc ten cały program upamiętniania królewski majestat Fryderyka II Wielkiego nie mógłby poczuć się urażony, że komuś tu w Kaliszu nie było dość, że ktoś chciał jego dzieło poprawić, ulepszyć poprzez wsadzenie do kuli dokumentu, monety, planu...? Przecież Fryderyk II Wielki sam zatwierdzał plany nowego miasta, czynił notatki i z pewnością spotykał się z budowniczymi von Brenkenhoffem i Holsche'm – dzieła Fryderyka nie trzeba było poprawiać. Tu należy się jedynie cieszyć, że mimo wojsk francuskich i radzieckich oraz lat zaniedbań i dewastacji wszystkie te ślady nadal są zachowane.


Kula z uszkodzeniem od pioruna. Fot. P. Łuczko.



Kula ze śladami kul z 1945 roku. Fot. P. Łuczko.


---

Mariusz Garbacz, rocznik 1990, były mieszkaniec Pomierzyna. Od lat prowadzi facebookowy profil "Pammin - Pomierzyn. Historie zapomniane" opisując dzieje wsi i okolic. Historię gminy Kalisz Pomorski i jej mieszkańców wielokrotnie prezentował wygłaszając prelekcje w Polsce i Niemczech. Współpracował między innymi z Akademią Europejską Külz - Kulice występując wiosną 2012 roku u boku Lisawety von Zitzewitz w pałacu w Kulicach, a także Fundacją DKMS organizując w 2015 roku pierwszą w Kaliszu Pomorskim rejestrację potencjalnych dawców komórek macierzystych. Honorowy krwiodawca odznaczony Odznaką Zasłużonego Dla Zdrowia Narodu. Kolekcjoner pamiątek przeszłości ziemi kaliskiej, a także przewodnik po jej terenie. Wraz z kaliskimi morsami ze stowarzyszenia Lodołamacze współorganizator wydarzeń sportowo-krajoznawczych. Od lat utrzymuje kontakty z dawnymi mieszkańcami doprowadzając dzięki temu do prac porządkowych na cmentarzu rodowym w Jasnopolu oraz wiejskim w Pomierzynie.

Komentarze

  1. Mariusz dziękujemy Ci bardzo za te wszystkie cudowne słowa I fotki. My mieszkańcy Pomierzyna dopiero za Twoim pośrednictwem dowiadujemy się tylu ciekawych wiadomości. Pozdrawiamy serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

Popularne artykuły