Pierwsze powojenne uruchomienie gazowej sieci miejskiej dnia 10 lutego 1950 roku

"GAZ, GAZ, GAZ NA ULICACH...". A tak naprawdę to nie na ulicach, tylko w sieci miejskiej (chociaż na ulicach trochę też ;-) ). Jak czytamy na afiszu: "Zarząd Miejski podaje, że 10 lutego 1950 roku o godzinie 10 zostanie puszczony do sieci miejskiej (ulicznej) GAZ. Wszyscy mieszkańcy miasta, którzy zauważą miejsce ulatniania się gazu, winni natychmiast zawiadomić Gazownię Miejską przy ul. Sobieskiego Nr 2 lub telefonicznie pod nr 131 (telefon czynny całą dobę) i wskazać dokładne miejsce ulatniania się gazu. O ile uchodzenie gazu zostanie zauważone w miejscach zamkniętych jak w piwnicach, klatkach schodowych lub mieszkaniach, należy niezwłocznie otworzyć okna i drzwi celem przewietrzenia lokalu i zawiadomić o tym Gazownię Miejską pod wskazany adres. ZABRANIA SIĘ postronnym osobom poszukiwania miejsca ulatniania się gazu jak również zbliżania do miejsca ulatniania się z ogniem, t.j. świecą, lampą płonącą lub płonącymi zapałkami. Do zabezpieczenia wszystkich miejsc ulatniania się gazu są upoważnieni tylko pracownicy Gazowni Miejskiej. W wypadku nie stosowania się przez ludność miasta do niniejszego ogłoszenia i poszukiwanie ulatniania się gazu przez postronne i nieupoważnione osoby, Zarząd Miejski nie bierze za wynikłe skutki żadnej odpowiedzialności" - podpisane ZARZĄD MIEJSKI w Drawsku GAZOWNIA MIEJSKA.

Pierwsze powojenne puszczenie gazu do sieci miejskiej wspominał Pan Bogdan Waldemar Jasiński: "To było super 'wiekopomne' wydarzenie w mieście. Z miejsca poszukiwania przynajmniej dwupalnikowych kuchenek. Zadowolenie naszych mam i obawa przed starymi rurami. Gaz śmierdział aż 'w oczy szczypało'. Na ulicach też często dało się wyczuć gaz. Oświetlono wiele ulic. Wprawdzie bardzo mdłym światłem, ale pod latarnią było widno. Codziennie pojawiał się 'zapalacz' z gaśnicą jak u kościelnego. Zapalał, gasił, wymieniał żarniki. W mieszkaniach z oświetlenia gazowego nie korzystało się. Gaz to dla mnie o wiele mniejsze obowiązki. Mniej rąbania drewna, noszenia i dźwigania węgla oraz rozpalania pod kuchnią. Wiwat Drawska Gazownia!! Tam pracował mój kumpel Ryszard Królicki na etacie 'piecowego'."


Źródło: zbc.ksiaznica.szczecin.pl


Komentarze

Popularne posty

Popularne artykuły