Na tropie Arnolda Bartholda...

Przygoda z Arnoldem Bartholdem zaczęła się w 2007 roku, kiedy to kamień z jego imieniem i nazwiskiem oraz wciąż nierozszyfrowanym inicjałem pojawił się na stoku "Smoczej Jamy" - ogromnego  jeszcze do niedawna dołu znajdującego się na obrzeżach Drawska, nieopodal drogi na Małe Jankowo i osiedla domków jednorodzinnych. Zakątek ten, będący ustronnym miejscem spotkań towarzyskich i ognisk jest jednak od ponad dekady regularnie zasypywany. Zapewne w ramach tej akcji, na jednej z wywrotek, wraz z ziemią i gruzem, trafił tam rzeczony głaz. Skąd dokładnie przyjechał? Tego nie wiemy.




Szczęśliwie wylądował napisem do góry, dzięki czemu podczas przechadzki trudno było go przeoczyć. Niezwłocznie poinformowane służby Urzędu Miejskiego przed pojawieniem się kolejnych wywrotek "uratowały" go i przetransportowały na polankę obok dębu w Parku Chopina, gdzie znajduje się do dzisiaj, wśród innych kamieni z rozebranego pomnika poświęconego pamięci Friedricha Ludwiga Jahna "Turnvatera" oraz drawskich gimnastyków. Na jego pierwszych zdjęciach widać, że zagłębienia liter i inicjału zostały pierwotnie pomalowane złotą farbą, można więc przypuszczać, że kamień do tego czasu znajdował się w jakimś miejscu odwrócony napisem do ziemi lub był przykryty jej warstwą, co uniemożliwiło wypłukania farby przez deszcz. "Arnold Barthold" leżał więc sobie spokojnie w Parku Chopina, całkiem skutecznie skrywając tajemnicę osoby, na której pamiątkę powstał. W materiałach dotyczących historii przedwojennego Dramburga, którymi dysponowałem, nie było o nim ani słowa. Kamienia na polance nie zdecydowano się wkopać pionowo, a leżąc w poziomie, złota farba z liter z biegiem lat została wypłukana i nie zostało po niej śladu. Całkiem niedawno, aby poprawić widoczność napisu, litery pomalowano na czarno.

 

Rozwiązanie zagadki skrywał wydany w 1915 roku 48 tom rocznych sprawozdań Królewskiego Gimnazjum w Dramburgu (Jahresbericht des Königlichen Gymnasiums zu Dramburg: mit realistischem Ersatzunterricht für das Griechische in den Mittelklassen), autorstwa ówczesnego dyrektora placówki Prof. Dr. Wilhelma Kauscha, w którym oprócz bardzo interesujących informacji związanych z funkcjonowaniem szkoły, znajdował się spis nauczycieli oraz absolwentów poległych w pierwszym roku Wielkiej Wojny. W spisie tym znajdujemy nazwisko Arnolda Bartholda (numer dyplomu ukończenia szkoły: 1844), abiturienta w 1913 roku, który zdążył zapisać się na studia teologiczne i niedługo potem wstąpił jako ochotnik do armii niemieckiej (Pom. Gren.=Regt. 9). Zginął 3 grudnia 1914 roku w bitwie pod Łodzią, jednym z największych starć w pierwszej fazie wojny na froncie wschodnim, w której brały udział armie Cesarstwa Niemieckiego i Imperium Rosyjskiego. Bitwa zakończyła się 6 grudnia z wynikiem nierozstrzygniętym ze wskazaniem na Niemców i pochłonęła ok. 125 000 ofiar. W bitwie tej, po obu stronach, walczyło również bardzo wielu Polaków.

Wieść o śmierci Arnolda Bartholda całkiem prędko dotarła do Dramburga. Nie wiemy jednak kto zlecił wykonanie kamienia upamiętniającego młodego drawszczanina, nie wiadomo też, gdzie pierwotnie miał się on znajdować.

Komentarze


  1. Piękny nagrobek upamiętniający szkoda tylko, ze tak mało my go uszanowaliśmy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To właściwie nie nagrobek, raczej symboliczne upamiętnienie. Wydaje mi się bardzo mało prawdopodobne, aby ciało zostało po bitwie przetransportowane do Dramburga.

      Usuń
  2. Tomek robisz kawał dobrej roboty! Czytam Twojego bloga i facebooka reguralnie i wielki szacunek dla Ciebie, za to że Ci się chce i za to, że dostarczasz mi mi i innym bardzo interesującą wiedzę historyczną. Chwała Tobie ;) Pozdrawiam kolega z dawnych lat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za dobre słowa! Również pozdrawiam, Kolego :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

Popularne artykuły