"Deszcz pada na Świątynię!" i drawscy masoni
W związku z niedawnym otwarciem nowej wystawy czasowej "Deszcz pada na Świątynię! Masoni w Koszalinie i na Pomorzu w latach 1777-1933", którą można oglądać do 10 września 2018 roku w Muzeum w Koszalinie, warto napisać kilka słów o tej ciekawej organizacji oraz mieszkańcach Dramburga, którzy byli jej członkami.
Zacznijmy jednak od początku. Czym właściwie jest i czym zajmuje się loża masońska? W odpowiedzi na to pytanie przyjdzie z pomocą broszura pt. "Wolnomularstwo" wydana przez obediencję wolnomularską Wielki Wschód Rzeczpospolitej Polskiej (do zdobycia na wystawie w Muzeum w Koszalinie). Czytamy w niej: Masoneria (z ang. a free mason = "wolny murarz"), zwana także wolnomularstwem jest ruchem społecznym wywodzącym się z bardzo starej tradycji, sięgającej wczesnośredniowiecznych cechów kamieniarskich. W swoich założeniach ideowych wolnomularstwo odwołuje się do etosu pracy nad sobą, w sposób symboliczny przedstawiając człowieka jako Kamień Surowy (tj. niedoskonały, wymagający pracy). Filozofia wolnomularska na przestrzeni wieków inkorporowała wiele różnych idei. Znaczący wkład wniosła tradycja templariuszy, myśl i nauka oświecenia, ale także symboliczne alegorie różokrzyżowców. Wbrew utartym opiniom, wolnomularstwo nie jest jednorodne - występują w nim zarówno prądy ściśle racjonalistyczne, jak i mniej lub bardziej ezoteryczne. Niezmiennym fundamentem wolnomularstwa pozostaje jednak zawsze humanizm i tolerancja, wyrażająca się w dewizie: WOLNOŚĆ - RÓWNOŚĆ - BRATERSTWO.
Korzenie lóż tkwią w bractwach kamieniarskich, które zrzeszały budowniczych gotyckich katedr. To właśnie tu kwitła wymiana swobodnej myśli, to tu przekazywano sekrety architektury, matematyki i estetyki. Gildie były organizacjami niezwykle hermetycznymi. Pod koniec XVI w. zaczęły jednak przyjmować przedstawicieli elit społecznych - filozofów, naukowców i artystów, stając się niezwykłym tyglem kulturowym, w którym kształtowało się angielskie oświecenie. W rozdzieranej religijnymi wojnami Europie, loże stały się oazami spokoju, tolerancji i szacunku. Było to miejsce doskonalenia osobowości, otwarcia się na fascynację innym Człowiekiem.
Etyka wolnomularska jest w swojej istocie wykładnią humanizmu oświeconego. Mówi ona, że każdemu człowiekowi należy okazywać szacunek, że należy wyzbyć się zawiści i pogardy, a także najwyższym powołaniem każdego z nas jest praca nad sobą oraz dla dobra innych. (...) Najlepszym przykładem tego jest Janusz Korczak (członek przedwojennej loży Le Droit Humain "Gwiazda Morza") - lekarz, pedagog i społecznik. Człowiek, który do samego końca pozostawał wierny idei wspierania słabszych - zwłaszcza dzieci, których nie opuścił nawet w obliczu śmierci.
Podczas spotkań członków lóż obowiązywał zawsze elegancji strój, podkreślany dodatkowo obecnością niezwykłych utensyliów. Z obrazem wolnomularza kojarzy się zwłaszcza fartuszek - nawiązujący do czasów rzemiosła operatywnego. Fartuszek masona filozoficznego jest zwykle bogato zdobiony, a każdy zastosowany w nim kolor, symbol czy napis ma sens znany wtajemniczonym. Symbole na fartuszku (...) pełnią rolę podobną do szlacheckich tarcz herbowych. Nie bez przyczyny zresztą wolnomularstwo bywa porównywane do współczesnej formy rycerstwa czy też "harcerstwa dla ludzi dorosłych". Warto dodać, że ceremonie i rytuały wolnomularskie nie są tajne - można je odnaleźć w licznych opracowaniach fachowych, w dokumentach historycznych, a nawet w literaturze, np. w "Popiołach" Stefana Żeromskiego. Wolnomularze, odwołują się do bardzo starych, rzemieślniczych symboli, takich jak pion, poziomica czy kielnia, ciągle przypominają o potrzebie doskonalenia, pogłębiania równości oraz pracy nad sobą.
Wolnomularstwo dzisiaj. Spotkania wolnomularskie po dziś dzień odbywają się według podniosłego, tradycyjnego ceremoniału, którego charakter kształtuje się od wieków. Sednem takiego spotkania jest spotkanie drugiego Człowieka, wysłuchanie jego opinii i poglądów. W wolnomularstwie nie chodzi o przekonanie kogokolwiek do swojej racji - raczej o możliwość swobodnej wymiany myśli, w atmosferze pełnej szacunku i braterskiej życzliwości. Doświadczając różnorodności poglądów, przeglądając się w niezwykle starych symbolach, otwierając się na alegorie filozoficzne, uczymy się przezwyciężania własnych stereotypów i uprzedzeń. W ten sposób stajemy się lepszymi ludźmi - a przez to przyczyniamy się do lepszego bytu Społeczeństwa, Ojczyzny i Ludzkości. W loży wolnomularskiej, nawet jeśli się ze sobą nie zgadzamy, nigdy nie przerywamy sobie i nie mówimy: "nie masz racji". Oznaczałoby to bowiem, że przyznaliśmy sobie prawo do decydowania o istocie spraw. W loży szacunek i tolerancja dla innego człowieka jest cnotą i nakazem etycznym. Jedno pozostaje niezmienne: w loży obowiązuje ścisły zakaz mówienia o polityce i religii, bowiem wolnomularze zdają sobie sprawę, że dziedziny te mogą prowadzić do powstania niechęci między ludźmi.
Po co przychodzi się do loży? Wolnomularze gromadzą się w loży, aby spotkać innych ludzi, poznawać ich opinie, wymieniać się z nimi swoimi myślami. Większość wolnomularzy podkreśla, że spotkanie w loży jest szansą na oderwanie się od zalewu bylejakości, płytkości i prostactwa, które są tak typowe dla współczesnego świata. W zaciszu loży szukamy wytchnienia, odpoczynku i szansy na poznanie czegoś nowego. Jest to też szansa na przeprowadzenie rozmowy, która może być prawdziwą intelektualną ucztą. (...) Podczas prac loży wygłaszane są wystąpienia na opracowany wcześniej temat (tradycyjnie są one nazywane "deską masońską"). Celem tego typu wypowiedzi nie jest przeprowadzenie wykładu, ale raczej umożliwienie spojrzenia na daną sprawę z różnych punktów widzenia. Tematyka "desek wolnomularskich" jest różna od symbolicznych, przez historyczne, społeczne czy filozoficzne. Każdemu wystąpieniu towarzyszy dyskusja - podczas której każdy wolnomularz ma obowiązek zachować godność i szacunek dla drugiej osoby. Tu nikt nikomu nie przerywa, nie zarzuca fałszu czy niewiedzy. Tu każdy ma prawo podzielić się swoimi przemyśleniami i oczekiwać, że jego zdanie będzie uważnie wysłuchane.
Każdy z wolnomularzy jest zobowiązany do działań o charakterze dobroczynnym. Mają one różnoraki charakter - pomocy materialnej, rzeczowej, a czasem po prostu dobrej rady lub poświęcenia swojego czasu na rzecz innych. Naszych działań nie podejmujemy w sposób ostentacyjny - bowiem skromność jest jedną z największych cnót masońskich. Uważamy, że choć każdy powinien nieść pomoc drugiemu - to nie czyni to po to, aby budować swoją własną chwałę.
Wbrew obiegowej (lecz powierzchownej) opinii, wolnomularstwo nie jest wrogie religii. Co więcej, niektóre loże (zwłaszcza anglosaskie) wręcz wymagają od kandydatów deklaracji wiary w Boga. (...) Trzeba bardzo wyraźnie stwierdzić: wolnomularstwo nie zajmuje się kwestiami religijnymi. Jest instytucją świecką i wyłącznie doczesną (nie zastanawia się nad problemami życia po śmierci, zbawienia etc.). Współcześnie, każdy wolnomularz może być osobą wierzącą, agnostykiem lub ateistą. (...)
"Deszcz pada na Świątynię! Masoni w Koszalinie i na Pomorzu w latach 1777-1933"
"Deszcz pada na Świątynię! - hasło ostrzegające wolnomularzy, że w ich gronie
znajduje się profan."
Na koszalińskiej wystawie "Deszcz pada na Świątynię! Masoni w Koszalinie i na Pomorzu w latach 1777-1933" można zapoznać się z historią miejscowej loży Maria zum goldenen Schwert im Osten zu Köslin (Maria pod Złotym Mieczem na Wschodzie w Koszalinie) oraz obejrzeć przedmioty, które należały do jej członków, ale także do przedstawicieli innych lóż pomorskich, np. szczecineckiej, stargardzkiej czy stralsundzkiej. Inicjatorem oraz kuratorem wystawy jest Andrzej Kuczkowski, kierownik Działu Archeologii oraz Działu Historycznego Muzeum w Koszalinie. Trzonem wystawy są przedmioty pochodzące z prywatnej kolekcji Zbigniewa Wojtkiewicza, koszalińskiego kolekcjonera, a także ze zbiorów m.in. muzeów w Greifswaldzie, Kamieniu Pomorskim, Kołobrzegu, Stralsundzie, Szczecinku, Stargardzie oraz innych prywatnych kolekcji. Patronatem honorowym wystawę objęli: Prezydent Koszalina Piotr Jedliński
oraz Konsul Generalna Republiki Federalnej Niemiec w Gdańsku Cornelia
Pieper. Wystawie towarzyszy katalog, który oprócz barwnych ilustracji przedstawiających eksponowane zabytki, zawiera artykuły:
- Andrzej Kuczkowski Zarys dziejów loży Maria pod Złotym Mieczem na Wschodzie Koszalina
- Wojciech Łysiak Wyobrażenia masonerii w zachodniopomorskiej kulturze ludowej przełomu XIX i XX w.
- Artur Wabik Wyobrażenie masona we współczesnej popkulturze
- Wojciech Mościbrodzki Wolnomularstwo okiem współczesnego masona
- Eckert Carl, Steuerrendant w Dramburgu, ur. 2.4.1774 r, członek loży od 31 grudnia 1811 do 24 czerwca 1826 roku.
- Hollatz Carl Wilhelm, Landrat w Dramburgu, ur. 1783, członek loży od 22 czerwca 1811 do 24 czerwca 1830.
- Meyer Carl Bleichert von, Leutant w Dramburgu, ur. 1754, data członkostwa nieznane.
- Mulert, Dr. med., Kreisphysikus w Dramburgu, ur. 26 maja 1828, członek loży od 23 października 1856 do jego śmierci w 1871 roku.
- Rodenwaldt Johann Heinrich, Kreisjustizrat w Dramburgu, ur. 1772, członek loży od 2 czerwca 1812 do jego śmierci w 1830 roku.
- Schmidt Willi, Kreisbaumeister w Dramburgu, ur. 26 lutego 1896, członek loży od 3 czerwca 1924.
Temat przynależności przedwojennych mieszkańców Dramburga to pomorskich lóż masońskich jest wciąż otwarty. Jak widać w powyższym wykazie, większość członków przynależała do koszalińskiej loży w okresie XIX wieku, tylko Willi Schmidt należał do niej w XX stuleciu. Czy wiąże się to z brakiem zainteresowania uczestnictwem w tego typu organizacji wśród mieszkańców Dramburga w tym okresie, czy może brali oni udział w spotkaniach lóż w zlokalizowanym bliżej Szczecinku lub Stargardzie? Te pytanie pozostają chwilowo bez odpowiedzi.
W imieniu Muzeum w Koszalinie serdecznie zapraszam na wystawę!
Zdjęcia z wystawy:
Komentarze
Prześlij komentarz