Wojenne losy rodziny Brandt – prolog


4 marca 2012 roku odbędzie się 67 rocznica zakończenia walk o Drawsko Pomorskie. Obchody tej bardzo ważnej uroczystości rozpoczną się już 2 marca o godzinie 11.00, kiedy to w sali konferencyjnej w siedzibie nowo wyremontowanego dworca przy ul. Kolejowej 1 odbędzie się spotkanie władz miejskich z  przedstawicielami organizacji kombatanckich. O 12.30 nastąpi złożenie kwiatów pod pomnikiem na cmentarzu wojskowym. Więcej o programie obchodów na stronie: www.drawsko.pl

Obchody rocznicy zakończenia walk o nasze miasto są idealną okazją do przyjrzenia się wydarzeniom sprzed 67 lat. Tym razem nie wcielimy się jednak w zdobywców Wału Pomorskiego, ani też w polskich osadników, którym przypadła rola zagospodarowania tych ziem. Dziś chciałbym zaprezentować zapis losów rodziny Gustava Brandta, która do marca 1945 roku prowadziła w Drawsku księgarnię, warsztat introligatorski, niewielkie wydawnictwo emitujące widokówki oraz sklep z artykułami papierniczymi w jednym. Niech ta wyjątkowa relacja będzie próbą spojrzenia na ten newralgiczny okres w historii Polski i dziejów Drawska z innej perspektywy, uzupełnieniem historii opowiadanych przez przybyłych tu po wojnie naszych rodziców i dziadków.

Losy rodziny Brandt mają formę pamiętnika, opisują zdarzenia, które rozgrywały się w Drawsku i okolicznych miejscowościach od stycznia do sierpnia 1945 roku. Ich treść po raz pierwszy opublikowana została w Dramburger Kreisblatt w roku 1974 (nr 4)  i 1975 (nr 1 i 2).

Wpisy na blogu (za wyjątkiem prologu) pojawiać się będą analogicznie do wpisów w „pamiętniku Brandtów”.  Przykładowo, wpis z 4 marca 1945 roku zostanie opublikowany 4 marca 2012 roku, na wpisy z sierpnia przyjdzie więc poczekać niemal pół roku. Zapraszam do lektury.

(Niekonsekwencje w narracji - raz pierwszoosobowa, innym razem trzecioosobowa - jest cechą oryginalnego tekstu, w którą tłumacz usiłował nie ingerować.)



Początek stycznia 1945 roku, Dramburg 
Jest wyjątkowo mroźna zima. Spadł obfity śnieg. Przez miasto od strony Złocieńca ciągną kolumny uchodźców z Prus Wschodnich i Zachodnich oraz ze wschodniej części Prowincji Pomorskiej. Tabuny podążają ulicą Große Mühlenstraße (obecna ul. Piłsudskiego) w kierunku rynku (ob. Plac Konstytucji), a następnie Wangeriner Chausee (obecna ul. Starogrodzka) i dalej na zachód.
Połowa stycznia 1945 roku, Dramburg 
Ludność z Prus Wschodnich, która już w listopadzie 1944 roku była kwaterowana w mieście, opuszcza Dramburg, chcąc znaleźć stabilizację na terenie zachodnich Niemiec.
Początek lutego 1945 roku, Dramburg
Przez miasto przechodzi przemarsz pojmanych polskich oficerów zmierzających z (oflagu) Groß Born w kierunku Lüneburga. Coraz więcej kolumn przeciąga przez Dramburg ze wschodu na zachód. Miasto zaczynają opuszczać również mieszkańcy.
Połowa lutego 1945 roku, Dramburg 
Na linii Choszczno – Pyrzyce – Stargard Szczeciński trwają walki pomiędzy oddziałami rosyjskimi a niemieckimi.
 
Rodzina Gustava Brandta mieszka w swoim domu przy Gr. Mühlenstraße  12. Należący do nich sklep (księgarnia) wciąż funkcjonuje. Właściciele drawskich sklepów, którzy jeszcze nie opuścili miasta wciąż prowadzą swe interesy. Piekarnie i sklepy mięsne są otwarte, a poczta, urząd miejski, starostwo powiatowe i inne urzędy dostępne dla interesantów. W swym mieszkaniu przy Gr. Marktstraße (obecnie ul. Sikorskiego) mieszkała córka państwa Brandt - Lena, która często odwiedza swój rodzinny dom przy Gr. Mühlenstraße.
17 lutego 1945 roku (sobota), Dramburg
Z Poźrzadła Wielkiego (Groß Spiegel - Abbau – nieistniejąca już kolonia na północ od wsi) w kolumnie uchodźców przybywają do Dramburga nasi krewni. Pod Kalisz Pomorski podchodzą oddziały Armii Czerwonej. Następnego dnia kolumna udaje się z powrotem do Poźrzadła.

23 lutego 1945 roku (piątek), Dramburg 
Ze Szczecina do Dramburga przyjeżdża po południu najstarsza córka Brandtów – Greta.
25 lutego 1945 roku (niedziela), Dramburg 
Greta o 14 opuszcza Dramburg. Do Szczecina – przez Resko i Płoty - zabiera ją ciężarówka Wehrmachtu. 

 cdn.

Komentarze

  1. Świetny pomysł! Po pierwsze: nie ma bardziej efektownego (i efektywnego) sposobu opowiedzenia historii, niż perspektywa uczestnika wydarzeń. Po drugie: dobrze, że jest to perspektywa inna, niemiecka (żeby nie napisać wroga, choć w czasach, o któryc mowa w dzienniku tak pewnie by to zostało określone). Mam nadzieję, że pomoże to trochę zrównoważyć domunujący pogląd o odzyskiwaniu tych ziem, które w istocie zostały pozyskane (historię piszą zwycięzcy, a przegrani cóż - tracą terytorium i niezależność).

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawy jestem czy ktoś z państwa Brandt jeszcze żyje(???????)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cytat z autobiografii mojej Mamy: „2.02.1945 przez naszą wioskę [Zülshagen-Suliszewo] przeszła kolumna jeńców alianckich, którą pognano w kierunku Drawska i dalej na zachód.”
    (Facebook: Jan Iwańczuk)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

Popularne artykuły